Ninja ZX10R - bestia oswojona

Ninja ZX10R - okiem użytkownika

    Początek mojej znajomości z ZX-10r to niestety deszczowy dzień. Panujące warunki pogodowe sprawiły, iż nie było możliwości sprawdzenia nawet ułamka potencjału jaki posiada ten motocykl. Był to jednak dobry moment, aby sprawdzić jak działa dostępna w tym modelu kontrola trakcji. Przyznam się, że wcześniej nigdy nie jeździłem sportowym motocyklem z takim systemem i muszę powiedzieć, że byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. W ZX-10r samodzielnie wybieramy poziom czułości działania elektroniki. Ja wybrałem tryb na mokrą nawierzchnię i uślizg tylnego koła praktycznie znikł. Naprawdę fajna rzecz, zwłaszcza że siedzi się na 200 konnej rakiecie.

    Tak czy inaczej musiałem wrócić do domu i poczekać aż trochę się wypogodzi. Sucho zrobiło się dopiero wieczorem, także wyjechałem z domu  po godzinie 20.00. Nocna jazda po Warszawie to idealne warunki, aby sprawdzić możliwości „Kawy”. To co jest bezsprzeczne to fakt, że motocykl jest mega elastyczny. Przy tak zestrojonych przełożeniach do jazdy po mieście wystarczą max 3 pierwsze biegi. Przyśpieszanie, wyprzedzanie na ZX10-r to prawdziwa przyjemność, zwłaszcza, że motocykl miał założony wydech Akrapovic. Polecam każdemu!

   Na zakończenie wieczoru wybrałem się na obwodnicę Warszawy, aby sprawdzić, jak „Kawa” chodzi  na wyższych obrotach. Po kilku przejazdach stwierdzam jedno: to co wyprawia ten motocykl po przekroczeniu 8 tys. obrotów to czyste szaleństwo. Trzeba się naprawdę dobrze trzymać żeby nie spaść.    W kilka sekund na liczniku mamy z przodu 2-kę a ona w ogóle nie odpuszcza i ciągnie dalej. Adrenalina w czystej postaci. Wszystkim polecam.

   Następnego dnia rano postanowiłem przetestować sprzęt poza miastem i wybrałem się na obiad na Mazury. Trasa Warszawa-Pułtusk-Maków Mazowiecki-Szczytno-Olsztyn-Warszawa. Łącznie około 450 km. Po powrocie powiem jedno na ZX-10r prócz jazd na torach oraz nocnych szaleństwach po mieście spokojnie można zwiedzać Polskę, zwłaszcza na krętych mazurskich drogach. Motocykl jak przystało na ścigacza jest sztywny. Po przejechaniu takiego dystansu czujesz, że masz kark oraz tyłek. Nie zmienia to jednak faktu, że emocje jakie towarzyszą Ci podczas jazdy rekompensują wszystkie niedogodności.

   Podsumowując szczerze polecam ZX-10r wszystkim, którzy lubią poczuć adrenalinę i samolotowe przeciążenia. Kawasaki ZX-10r jest naprawdę nowoczesnym 200 konnym ścigaczem, w który bardzo szybko można się „wjeździć”. Ja po kilku dniach miałem wrażenie jakbym nim jeździł co najmniej od dwóch sezonów.

Tomek Milewski
National Accounts Manager
Na co dzień użytkownik Hondy… CBR 1000RR model SC59 z 2009 roku
tomasz.milewski@lyreco.com